reklama

środa, 30 listopada 2011

Na królewskich salonach - Wilanów

Dziś chciałabym was zaprosić do najcenniejszego  zabytku polskiego baroku, zaprojektowanego przez Augystyna Locciego i zbudowanego dla Jana III Sobieskiego w latach 1677-1696 (później rozbudowywanego przez  kolejnych właścicieli – Sieniawskich, Czartoryskich, Lubomirskich, Potockich i Branickich). W latach 1730–1733 był rezydencją króla Augusta II Mocnego. Każda z rodzin dokonywała zmian we wnętrzach pałacu i w ogrodzie, zgodnie z aktualną modą i potrzebami.








W 1805 r.  z inicjatywy ówczesnego właściciela, Stanisława Kostki Potockiego, w części pałacu powstało jedno z pierwszych publicznych muzeów w Polsce. Obok prezentacji bogatych zbiorów sztuki europejskiej i dalekowschodniej, część centralną pałacu poświęcono pamięci Jana III i wspaniałej przeszłości narodowej.
Wilanowski pałac to charakterystyczne założenie przestrzenne, łączące tradycję polskiego dworu z włoską willą wiejską i francuskim pałacem. Elewacje pałacu i wnętrza, wykorzystując symbolikę antyczną, mają na celu gloryfikację rodu Sobieskich i militarnych dokonań króla. Wnętrza pałacowe z oryginalnym wystrojem plastycznym i bogatym wyposażeniem reprezentują trzy epoki stylowe. Najstarsze, barokowe apartamenty królewskie mieszczą się w korpusie głównym. Styl wieku XVIII prezentują wnętrza w skrzydle południowym. Pomieszczenia urządzone przez Potockich w XIX w. zajmują skrzydło północne. Sala Karmazynowa, Gabinet Etrusków, Lapidarium i Gabinet przed Galerią są częścią historycznego muzeum powstałego w 1805 r. Na piętrze umieszczona jest Galeria Portretu Polskiego od XVI do XIX w. z wizerunkami monarchów, przedstawicieli wielkich rodów magnackich, Polaków zasłużonych dla kraju oraz animatorów życia kulturalnego. Wśród prezentowanych dzieł znalazły się m.in. typowe dla rodzimego malarstwa portrety sarmackie, w tym bardzo charakterystyczne portrety trumienne (http://www.warsawtour.pl/zabytki-i-inne-atrakcje/muzeum-pa-ac-w-wilanowie-1839.html).
Bezpośrednią oprawę Pałacu stanowi dwupoziomowy ogród, łączący w harmonijną całość zróżnicowane stylowo części (ogród barokowy, romantyczny park angielsko-chiński, krajobrazowy park angielski, ogród neorenesansowy).







Szczęśliwie dla nas zarówno pałac, jak i całe założenie ogrodowo-parkowe przetrwały zabory, wojny i okupację, zachowując wszystkie swoje walory historyczne i artystyczne. W tej chwili, po gruntownej rewitalizacji, całość prezentuje się imponująco. Odbywa się tam szereg imprez  kulturalnych (np. Letnie Koncerty Królewskie, Letnia Akademia Muzyki Dawnej).  Zbiory muzealne są bardzo bogate i ciekawe, zachęcam do ich obejrzenia (radzę pomyśleć o wcześniejszym zaopatrzeniu się w bilety, ponieważ jest tam określona godzina wejścia – do pałacu można wejść tylko w określonych porach – w grupach. Po  zwiedzeniu wnętrz gorąco polecam spacer po ogrodach, są wspaniałe (o wilanowskich ogrodach zamieściłam oddzielny post: http://www.parkiogrody.blogspot.com/2011/11/w-krolewskich-ogrodach-wilanow.html).

sobota, 26 listopada 2011

Spotkania na granicy – Chałupki, Karvina, Nachod

Bardzo często przekraczając granicę Polski nie uzmysławiamy sobie faktu, że za nazwą przejścia granicznego kryje się również jakaś miejscowość, która ma swoją historię, swoje zabytki, w której żyją ludzie i prowadzą normalne życie. Dlatego w poniższym tekście chciałabym zaprosić Was do trzech takich „granicznych” miejscowości, jednej po polskiej stronie – Chałupki, i pozostałych po czeskiej (wcześniej przedstawiałam Görlitz -  http://podrozebliskieidalekie.blogspot.com/2011/09/nie-tylko-przejscie-graniczne-gorlitz.html i Cieszyn http://podrozebliskieidalekie.blogspot.com/2011/10/w-polsko-czeskim-miescie-cieszyn.html).



Jeszcze kilka lat temu jedno z większych przejść granicznych z Czechami – Chałupki – charakteryzowało się intensywnym ruchem turystyczno-handlowym, który w tej chwili znacząco zmalał i omija stare przejście na Odrze. Miejsce to ożywa w pierwszy weekend każdego miesiąca, kiedy to odbywa się Jarmark na Granicy (targ staroci – mający coraz liczniejszą rzeszę zwolenników ). Tuż przy starym przejściu, 300 m od mostu na Odrze, położony jest zamek . Określenie to wiernie oddaje pierwotny charakter tego obiektu, który z uwagi na swoje położenie spełniał funkcje obronne i otoczony był fosą. Obecny budynek został przebudowany na przełomie XVIII i XIX w. w stylu barokowym. Budowla została wzniesiona na planie prostokąta i przykryta dachem mansardowym. Od strony północno-zachodniej przylega do niej wieża nakryta kopułą. Przy pałacu zachowały się ślady dawnych fortyfikacji bastionowych, dobrze zarysowane w części południowo-zachodniej, oraz zarys fosy, szczególnie wyraźny po stronie północnej i zachodniej. Na przestrzeni wieków właścicielami zamku byli m.in. margrabia Jerzy Hohenzollern, rodzina Donnersmarcków, następnie Lichnowskych. W 1846 r. zamek stał się własnością rodziny Rothschildów, bogatych wiedeńskich bankierów. W ich rękach pozostawał aż do wybuchu II wojny światowej, kiedy to z rozkazu władz hitlerowskich oddany został wdowie po generale niemieckim, baronie Rotkirch-Panthen. Po roku 1945 zamek stał się własnością Państwa Polskiego. Obecnie zamek jest odrestaurowany. Zabytkowy park z aleją jesionową, okazałymi lipami i kasztanowcami oraz rabatami róż jest pieczołowicie pielęgnowany. W zamku mieści się restauracja i hotel, a goście wchodzący do środka mogą podziwiać umieszczony nad wejściem kartusz herbowy Rothschildów (http://www.hotel-zamek.pl/).



Kilkanaście kilometrów na wschód znajduje się kolejne przejście graniczne, gdzie po czeskiej stronie znajduje się ciekawe miasto – Karwina. Jest to miasto z długą i bogatą tradycją, na którą składa się ponad siedemset lat złożonych dziejów, ale zasadniczym zwrotem w rozwoju gospodarczym całego regionu było odkrycie pokładów węgla kamiennego w II poł. XVIII w. Dotąd mało znacząca gmina Karwina uzyskała na początku XX w. zasadnicze znaczenie gospodarcze dla całej Monarchii Austriacko-Węgierskiej. Kolejnym punktem zwrotnym było odkrycie darkowskiego źródła wody mineralnej w II poł. XIX w. Woda mineralna - solanka pochodzenia morskiego, która posiada znaczące właściwości lecznicze, stała się podstawą powstania dzisiejszego centrum balneologicznego. W części sanatoryjnej znajduje się też ciekawostka architektoniczna miasta – most  z początku XX w. Karvina oferuje odwiedzającym spacery po przepięknych parkowych zakątkach. Bardzo ładny jest też Plac Masaryka, gdzie znajduje się budynek ratusza, żeliwna fontanna oraz zamek Frysztat, zbudowany w stylu empire, z rozległym parkiem, który łączy się z parkiem uzdrowiska i starymi budynkami sanatoryjnymi. Interesujący jest także kącik dla dzieci wybudowany na podobieństwo słowiańskiego grodziska, który powstał w areale parku zamkowego. Piękne zakątki można podziwiać i poza centrum historycznym. W dzielnicy zwanej Doly (Kopalnie), która była najbardziej zniszczoną przez szkody górnicze, zachował się kościół św. Piotra z Alkantary, którego już dziś nikt nie nazwie inaczej jak „krzywy kościół”. Stał się on rarytasem z powodu osunięcia terenu na którym stoi, w ciągu pół wieku o 36 cm, w wyniku czego doszło  do nachylenia kościoła o 6,8° w stosunku do osi pionowej (za: www.karvina.cz).




Kolejnym wartym odwiedzenia miastem położonym tuż przy granicy polsko-czeskiej jest Nachod (przejście Kudowa). Gród gotycki został założony w połowie XIII w. jako obiekt fortyfikacyjny broniący przełęczy z Czech do Kłodzka. Właścicielami było  szerg znaczących rodów,  przede wszystkim ród szlachecki z Poděbrad, Pernštejna, ale również czescy królowie. Do XVIII w. zamek był  wielokrotnie  przebudowywany. Jest to  jest rozległy obiekt, posiada pięć dziedzińców. Chlubą jego pomieszczeń wewnętrznych jest ekspozycja bezcennych tapicerii. Na dziedzińcach i pomieszczeniach wewnętrznych, w okresie sezonu turystycznego odbywają się małe imprezy kulturalne i przedstawienia muzyczne. Zwiedzający mogą podziwiać miasto Nachod z tarasu lub z wieży zamkowej, mogą obejrzeć gotyckie piwnice, kaplicę, ogród Piccolominów, park angielski i zabezpieczony wybieg dla niedźwiedzi z parą niedźwiedzi o imionach Dasza i Ludwik. W mieście warte są obejrzenia również  m.in. budynek nowego ratusza, browar, budynek miejskiej biblioteki, secesyjny budynek teatru miejskiego i hotelu „U Beranka“, kościół św. Wawrzyńca z XVI w.  Nachod jest też świetnym miejscem wypadowym do Adrszpasko-Teplickich Skalnych miast, o których pisałam we wrześniu (http://podrozebliskieidalekie.blogspot.com/2011/09/piekno-skalnych-miast-tuz-za-granica.html) (www.mestonachod.cz). Decydując się na Chałupki można zaplanować też zwiedzenie Bogumina po czeskiej stronie, czy wybrać się na cały dzień do Ostrawy.  I Karwina i Nachod są sporymi miastami  - można tam spędzić cały dzień, pozwiedzać, zjeść w jednej z licznych restauracji i napic się czeskiego piwa. Polecam:-)

środa, 23 listopada 2011

Przygraniczne Czechy dla golfistów i nie tylko - Kravaře, Šilheřovice





Chciałabym zachęcić Was do odwiedzenia rejonu przygranicznego Czech, gdzie znajduje się cały szereg atrakcyjnych i urokliwych miejsc. Na początek przedstawię dwa obiekty, które można nie tylko zwiedzić, ale również pograć tam w golfa.
2 km za przejściem granicznym w Chałupkach położona jest miejscowość Šilheřovice (pol. Szylerzowice, fot. 3,4), gdzie znajduje się piękny, duży pałac. Pałac w Šilheřovicach został zbudowany dla Jana Fryderyka von Einchendorffa na początku XIX w. w miejscu wcześniejszego renesansowego zamku, wzmiankowanego w źródłach już w 1609 r. Rezydencja w Šilheřovicach została przebudowana w stylu neobarokowym w latach 80-tych XIX w. przez Alberta von Rothschilda. Obecnie jest to budowla murowana z cegły, otynkowana, trzyskrzydłowa, dwukondygnacjowa, nakryta dachami mansardowymi. Fasada 9-osiowa, ze znacznym środkowym ryzalitem zwieńczonym okrągłą wieżą z kopułą, górującą nad pałacem. Duże wrażenie robi 21-osiowa elewacja parkowa ozdobiona pilastrami, gzymsami oraz obramowaniami okien. Wyróżniają w niej się trzy ryzality, dwa skrajne trzyosiowe i centralny pięcioosiowy. Ryzalit środkowy jest zwieńczony trójkątnym tympanonem z kartuszem herbowym rodu von Rothschild i poprzedzony balkonem na pierwszym piętrze, wspartym na czterech kolumnach. Przy elewacji tylnej znajduje się taras, z którego dwubiegowe schody prowadzą do parku. Obecnie w pałacu mieści się szkoła hotelarska. Obiekt można zwiedzać z zewnątrz. Polecam również spacer po ogromnym 86 hektarowym parku, na terenie którego znajduje się m.in. pole golfowe. W parku przetrwały również ozdobne rzeźby, fontanny oraz pałacyk myśliwski.
Kolejnym celem jest oddalony o ok. 20 km w kierunku zachodnim pałac w  Krawarzu (fot. 1,2), wzmiankowany już w 1377 r. Najprawdopodobniej średniowieczna twierdza znajdowała się na wzgórzu, na którym obecnie stoi kościół. W XVI w. rodzina von Schlewitz wybudowała nową renesansową rezydencję w miejscu wschodniego skrzydła obecnego pałacu. Budynek przebudowany w II połowie XVII w. został zniszczony w 1696 r., następnie odbudowany jako okazała barokowa rezydencja. Znaczną przebudowę pałac przeszedł w latach 40-tych XIX w. za czasów hrabiny Eufemii Renard. W 1937 r. wybuchł pożar, który za wyjątkiem kaplicy zniszczył cały pałac. Rekonstrukcję budowli przeprowadzono dopiero w latach 1955-1971. Dziś w murach zabytku znajduje się muzeum oraz restauracja.
Barokowy pałac w Krawarzu to czteroskrzydłowe założenie rozłożone wokół wewnętrznego dziedzińca. Wszystkie skrzydła na planie prostokąta, murowane z cegły, otynkowane, podpiwniczone, za wyjątkiem skrzydła południowego nakryte wysokimi dachami mansardowymi. Fasada jedenastoosiowa z centralnie umieszczonym trzyosiowym, wyższym ryzalitem, w którym znajduje się wejście główne z bogata zdobionym portalem. W skrzydle południowym dominuje kaplica p.w. Michała Archanioła, z kopułą pokrytą freskami Franza Gregora Ecksteina (lata 1727-1730) oraz rzeźbami Johanna Georga Lehnerta. Elewacje o podziałach ramowych zdobią pilastry, gzymsy oraz dekoracyjne detale. Pałac otacza rozległy park, w części zamieniony na pole golfowe. Po parku można swobodnie pospacerować, a samą rezydencję zwiedzić, gdyż znajduje się w niej muzeum.
Obydwa pałace są w dobrym stanie, założenia parkowe bardzo dobrze utrzymane (na miejscu jest baza gastronomiczna)  i mogą być świetną alternatywą spędzenia wolnego dnia. Polecam!
(źródło: www.palaceslaska.pl)

wtorek, 22 listopada 2011

W pałacu Donnersmarcków - Brynek





Niedaleko Tarnowskich Gór leży niewielka miejscowość, Brynek, w której znajduje się bardzo atrakcyjny obiekt, godny polecenia na jednodniową wycieczkę - zespół parkowo-pałacowy powstały w 1829 r. z inicjatywy księcia Adolfa zu Hohenlohe-Ingelfingen. Od 1904 r. kompleks należał do rodziny von Donnersmarck. Pałac został w latach 1905–1908 zbudowany praktycznie od nowa przez wrocławskiego architekta Karla Grossera (wykorzystane zostały jedynie pewne partie pierwotnego pałacu).
Zbudowany na planie podkowy pałac ma charakter eklektyczny z elementami neobaroku. Korpus jest kryty dachem mansardowym z lukarnami i flankowany ośmiobocznymi wieżami z hełmami cebulastymi.  Wejście do budynku przez portyk kolumnowy o znamionach neoklasycyzmu z dwoma bocznymi wachlarzowymi  podjazdami – nad nim attyka z czterema dużymi rzeźbami. Wewnątrz oryginalny wystrój zachował imponujący hall z klatką schodową i sklepieniem wspartym na kolumnach oraz  trzy sale – biblioteka, sala myśliwska i balowa, z której przeszklonym łącznikiem można się dostać na emporę kaplicy zamkowej (www.malanowicz.eu). Donnersmarckowie mieszkali tam do końca wojny. W styczniu 1945 r. uciekli przed frontem na zachód. Dopiero w 1994 r.  potomkowie rodziny wrócili do Brynku na uroczystości rodzinne i byli zadowoleni z obecnego stanu i przeznaczenia pałacu (obecnie w pałacu znajduje się internat Technikum Leśnego). 
Pałac otoczony jest parkiem zaprojektowanym i założonym w 1829 r. zgodnie z zasadami angielskiej sztuki ogrodniczej, której głównym założeniem były rozległe polany widokowe.  Na powierzchni ok. 36 hektarów rośnie wiele gatunków drzew, a szczególnie godne uwagi są trzystuletnie dęby szypułkowe. Do parku prowadzą dwie główne bramy wjazdowe z kordegardami. Wśród wielu zabudowań gospodarczych na  uwagę zasługują: okrągła wieża ciśnień z 1905 r., oranżeria, ujeżdżalnia koni (dzisiejsza sala gimnastyczna) oraz oficyny mieszkalne. Całe to zaplecze utrzymane jest w tym samym stylu, wybudowane z cegły klinkierowej. Pałac nie jest w idealnym stanie (utrzymywany z budżetu państwa), ale też nie jest ruiną. Całość zabudowań pałacowych z parkiem tworzy bardzo przyjemną całość, wartą obejrzenia.

niedziela, 20 listopada 2011

Nad rzeką Morawicą – Opava, Hradec nad Morawicą







Kilkanaście kilometrów za przejściem granicznym Pietraszyn-Sudice, na zbiegu śląskich rzek Opawy i Morawicy leży miasto Opawa. Najstarsza dochowana pisemna wzmianka o Opawie jako osadzie leżącej na skrzyżowaniu szlaków handlowych datowana jest na rok 1195. O strukturze miejskiej mowa jednak aż w dokumencie wydanym przez Przemysła I w roku 1224. Miasto utrzymywało się z handlu, rolnictwa oraz wyrobów rzemeślniczych. Na początku XIV w. Opawa staje się w ramach Korony Czeskiej centrum Księstwa Opawskiego. W roku 1742 po przegranej wojnie Austrii z Prusami o „dziedzictwo austriackie“ Opawa stała się stolicą tzw. austriackiego Śląska i jednocześnie siedzibą urzędów oraz administracji ziemskiej. W roku 1820 miał tu miejsce „Kongres Świętego Przymierza“, na którym spotkali się najważniejsi europejscy monarchowie oraz dyplomaci tego okresu. Pod koniec II wojny światowej Opawa poniosła ogromne straty w ramach tzw. Operacji Ostrawskiej. Znaczna część miasta została zniszczona, pomimo tego udało się uratować szereg zabytków kulturalnych i historycznych. Do najstarszych dochowanych zabytków zalicza się klasztor franciszkanów oraz kościół pw. św. Ducha, wybudowany przed rokiem 1269 oraz kościół dziekański pw. Wniebowstąpienia Maryi Panny, barokowy pojezuicki kościół św. Wojciecha z lat 1676-1681, do którego przylega budynek dawnego kolegium jezuickiego (dziś siedziba Archiwum Ziemskiego), barokowe pałace miejskie Sobków i Blücherów z XVIII w., dom handlowy Breda z lat 1927-1928 autorstwa Ludwika Bauera (www.opava-city.cz).

Opawa jest miastem bogatym
w historię i zabytki, także znaczącym centrum kulturalnym regionu. Już od roku 1805 działa tutaj Teatr Śląski. W roku 1814 rozpoczęło w Opawie swą działalność najstarsze muzeum w Republice Czeskiej, jego tradycję kontynuuje dziś Śląskie Muzeum Ziemskie wzniesione w latach 1893-1895 w stylu historyzującym. W grudniu odbywa się na obydwu rynkach jarmark bożonarodzeniowy (już teraz na niektórych niektórych straganach można kupić gorący poncz).
Kilka km dalej na południe, w Hradcu nad Morawicą, znajduje się bardzo interesujący obiekt historyczny, swoiste „dwa w jednym”, a mianowicie zamek składający się z zabudowań zewnętrznych o charakterze obronnym – z czerwonej cegły oraz zamek biały – znajdujący się w środkowej części  areału. Zamek był kiedyś pograniczną twierdzą, położoną na blisko 60 ha wzgórzu z otaczającym go parkiem w stylu angielskim. Zgodnie z legendą, w 965 r. spotkał się tu orszak ślubny córki czeskiego księcia Bolesława I, Dąbrówki, z orszakiem polskiego księcia Mieszka I, jej przyszłego męża.
Na przełomie XVI i XVII w. nastąpiła przebudowa na renesansowy pałac istniejącego tu już wcześniej gotyckiego zamku. Od 1777 r. miejscowość należała do hrabiów Lichnowskich. W Hradcu gościli słynni artyści – Beethoven (zatrzymał się także w Opavie i Głogówku), Liszt i Paganini. Na pamiątkę tych odwiedzin co roku odbywa się tu festiwal im. Beethovena.
W XIX w. dokonano zmian wyglądu tzw. Białego Pałacu (Bílý zámek). Dobudowano zespół Czerwonego Pałacu (Červený zámek), będący kopią niemieckiego średniowiecznego zamku. Wzniesiono także tzw. Białą Wieżę (Bílá věž). Podczas II wojny światowej obiekt został uszkodzony, jednak odrestaurowano go. W Czerwonym Pałacu umieszczono hotel, restaurację i salę koncertową, a w Białym – muzeum (
www.werttrew.fora.pl).
Obydwie miejscowości są atrakcyjnymi celami turystycznymi (również miłośnicy czeskiej kuchni i piwa nie odjadą stąd rozczarowaniJ), leżą blisko granicy z Polską i są ze wszech miar godne polecenia na jednodniowy wypad.











środa, 16 listopada 2011

Śladami Cystersów - Rudy Raciborskie





Na granicy województw śląskiego i opolskiego położona jest miejscowość o bogatej i długiej historii, chętnie odwiedzana przez turystów – Rudy Raciborskie. Początki miejscowości związane są z klasztorem cystersów, założonym tutaj w 1258 r. Zakonnicy zostali sprowadzeni z bratniego klasztoru z Jędrzejowa przez księcia Władysława III Opolczyka.
Klasztor cystersów korzystał na początku swojej działalności z wielu przywilejów: był wyjęty spod sądowniczej władzy księcia, otrzymał prawo polowania w okolicznych lasach, zakładania nowych wiosek, kolonizowania oraz prawo prowadzenia handlu i rzemiosła. Prócz działalności gospodarczej klasztor był także poważnym ośrodkiem kulturalnym i naukowym  (w 1744 r. założono tu gimnazjum oraz bogatą bibliotekę), zakonnicy zajmowali się również przepisywaniem ksiąg.
Cystersi przebywali w Rudach do 1810 r. Pierwszy, tymczasowy kościół wybudowali w połowie XIII w. Następny, konsekrowany w 1303 r., zachował się do dnia dzisiejszego i jest jednym z najcenniejszych zabytków architektury na Śląsku. Podobnie jak wszystkie kościoły cysterskie, rudzka świątynia oddana została wstawiennictwu Matce Bożej Wniebowziętej.
Świątynia została wybudowana w stylu gotyckim, na planie krzyża łacińskiego. Bez wieży, orientowana, trójnawowa o przęsłach nakrytych sklepieniami krzyżowo-żebrowymi. Gruntowną przebudowę kościoła przeprowadzono w XVII w., m.in. dobudowano zakrystię. W latach 1723-1726 dobudowano przy południowym ramieniu kaplicę z kryptą ku czci NMP.  W trakcie odbudowy zmieniono frontową elewację kościoła poprzez połączenie z nowo wybudowaną wieżą. Ściany pokryto bogatą sztukaterią, a całemu wnętrzu nadano wystrój barokowy. Ponownie kościół spłonął w roku 1945. Po II wojnie światowej został odrestaurowany. Zdecydowano wtedy o regotyzacji - przywróceniu pierwotnego, gotyckiego wyglądu świątyni. Biskup gliwicki Jan Wieczorek w 1995 r. podniósł kościół p.w. Wniebowzięcia NMP w Rudach do rangi diecezjalnego sanktuarium Matki Boskiej Rudzkiej.
W 1810 r. dekretem cesarskim wszystkie dobra kościelne i zakonne zostały zsekularyzowane.. Dobra klasztorne stały się własnością księcia von Hessen-Kassel. Klasztor stał się od 1820 r. siedzibą książąt raciborskich i był nią bez przerwy aż do II wojny światowej. Pożar spowodowany przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 r. prawie całkowicie zniszczył zabudowania poklasztorne. Dopiero w 1998 r. oddano  pocysterskie zabudowania i park diecezji gliwickiej. Od tego czasu w zdewastowanych budynkach trwają prace remontowe, by docelowo stworzyć tam diecezjalny Ośrodek Formacyjno-Edukacyjny. W tej chwili obiekt jest w większej części odrestaurowany i zachwyca swoim wyglądem. W okresie letnim, w soboty i niedziele, poklasztorne budynki udostępnione są zwiedzającym. Godny polecenia jest również wielohektarowy park przylegający do klasztoru z cennym drzewostanem (najstarszy dąb „Cyster” liczy sobie kilka wieków) i położony kilka kilometrów dalej, na stawach pocysterskich (Łężczok, fot. 1) rezerwat ptaków. W rezerwacie znajduje się wiele gatunków ptaków – szczególnie wiosną i latem można tam poobserwować ich życie i zwyczaje. Reasumując – i klasztor i rezerwat to miejsca godne polecenia  na weekendową wycieczkę. Zachęcam do ich  odwiedzenia J
(źródło: www.dziedzictwo.ekai.pl)

wtorek, 15 listopada 2011

Czocha – wycieczka do średniowiecza






Na pewno większość czytających ten tekst oglądała film pt. Gdzie jest general?, Tajemnicę twierdzy szyfrów, Wiedźmina, czy dokument Sensacje XX wieku. Akcja tych filmów rozgrywała się na terenie Dolnego Śląska w miejscowości Leśna, gdzie znajduje się bajkowy wręcz Zamek Czocha. Powstał on w 2 poł. XIII w. jako warownia obronna północnej granicy Czech z inicjatywy króla czeskiego Wacława II. W roku 1315 książę piastowski Henryk Jaworski żeni się z Agnieszką, córką Wacława II, i otrzymuje jako wiano zamek wraz z przyległymi ziemiami. Henryk zawiera porozumienie z siostrzeńcem Bolkiem II Świdnickim, na mocy którego rok później Bolko II przejmuje Księstwo Jaworskie wraz z Zamkiem Czocha. Księstwo Świdnicko-Jaworskie jest silne gospodarczo i militarnie. Pod koniec życia Bolka II następuje zbliżenie z dworem czeskim, potwierdzone małżeństwem bratanicy Anny z królem Karolem IV i zawartym porozumieniem w 1350 r. o dziedziczeniu - Bolko był bezdzietny. Po śmierci jego (1368) i żony Agnieszki (1392) księstwo wraz z  Zamkiem Czocha zostaje włączone do Królestwa Czech. Zamek traci wówczas znaczenie strategiczne i zostaje siedzibą rodów rycerskich.
Kompleks jest zbudowany ze złomów granitowych i gnejsów, spojonych zaprawą wapienną. Na teren zamku wchodzi się przez półkolistą bramę, flankowaną dwiema bastejami na wzór średniowiecznych baszt (fot.1). W  XVI w. zamek zostaje gruntownie przebudowany w stylu renesansowym, wyposażony w dzieła sztuki i dostosowany do broni palnej - basteje. Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej zamek uzyskuje formę okazałej rezydencji, a głęboką fosę zamieniono na zwierzyniec, budując nad nią most.
W noc z 17 na 18 sierpnia 1793 r. ogromny pożar zamienił zamek w ruinę, kładąc kres świetności rezydencji i niszcząc bogate zbiory. Właściciele przystąpili do obudowy w następnym roku. Kolejną rekonstrukcję przeprowadzono w latach 1909-1914 po zakupie zamku przez drezdeńskiego przemysłowca Ernesta Gütschowa (www.zamekczocha.com), który przebywał na zamku do końca II wojny światowej (przed ucieczką do Niemiec zgromadził w skarbcu a potem wywiózł wiele cennych przedmiotów, reszta cennych rzeczy  została po wojnie  rozkradziona ponoć przez burmistrza Leśnej i wywieziona przez Czechosłowację z Polski). Dzięki finansowym nakładom Gütschowa  unowocześniono wnętrza i odtworzono stylowy nastrój zamku.
II wojnę światową zamek przetrwał nienaruszony, lecz najgorsze dla niego lata przyszły zaraz po wojnie, kiedy stał się częstym celem szabrowników i złodziei.
W 1952 r. przechodzi w ręce Wojska Polskiego, do roku 1996 znajdował się tutaj Wojskowy Dom Wypoczynkowy.  We wrześniu 1996 r. przejęła go Wojskowa Agencja Mieszkaniowa i udostępniła również „cywilnym”  gościom, świadcząc usługi hotelowo-gastronomiczne (110 miejsc noclegowych w pokojach w standardzie tematycznym i rodzinnym w zamku i kasztelanii. Dla gości o wyjątkowych gustach wynajmowana jest za „jedyne” 910 zł Komnata Książęca).
Moim zdaniem jest to jeden z piękniejszych i malowniczo położonych zamków nie tylko na Dolnym Śląsku, lecz w skali całego kraju. Oprócz głównego korpusu zachowane są również pozostałe budynki podzamcza, w których znajdują się obecnie sale wystawowe muzeum podzamcza, muzeum tortur, armaty, mosty, basteje, bramy. Wchodząc na teren zamku ma się wrażenie, jakbyśmy przenieśli się w epokę średniowiecza. Gorąco polecam  Czochę i życzę miłego zwiedzania (czasami organizowane jest również zwiedzanie nocne)!!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Kliczków – architektoniczne cacko w głębi kniei





W podbolesławieckiej wsi Kliczków, w samym środku Borów Dolnośląskich, znajduje się imponującej wielkości kompleks zamkowy, drugi – po Książu – co do wielkości na Dolnym Śląsku.
Zamek Kliczków to odrestaurowana budowla, której początki sięgają XIII w. Wtedy to książę świdnicko-jaworski Bolko I Surowy zbudował w Kliczkowie nad Kwisą graniczną warownię. W kolejnych dziesięcioleciach zamek zmieniał właścicieli, a z końcem XIV w. warownię zaczęto przekształcać w zamek-folwark. Prace rozpoczęła rodzina von Rechenberg, która na kliczkowskich włościach pozostała blisko trzy wieki. W drugiej połowie XVI w. zamek doczekał się kompleksowej przebudowy w renesansowym stylu. W tamtym czasie był już zbudowany z kamienia i posiadał trzy kondygnacje. Mieściło się w nim 20 komnat, kuchnia, dwie balowe sale i kaplica. Wtedy też wzniesiono zabudowania gospodarcze: słodownię, browar, stajnię i powozownię. Rozbudowywany przez kolejnych właścicieli, rodzinę Solms-Baruth, zamek pod koniec XIX w. otrzymał obecną swoją postać. Ostatnia niemiecka rodzina na zamku Solms-Baruth straciła tę posiadłość w czasach II wojny światowej, po nieudanym zamachu na Hitlera. Członków rodziny aresztowano, skonfiskowano majątek i wywieziono bogactwa. To był początek końca ówczesnej świetności zamku. Po wojnie popadał w ruinę, a pożar pod koniec lat 40-tych całkowicie zniszczył dwa zamkowe skrzydła. Na początku XXI w. zachowane jego części zostały w pełni odrestaurowane (www.kliczkow.com.pl).
W zamku znaleźć można ślady nakładania się kilku stylów architektonicznych. W fasadach budynków i ich wnętrzach łączą się angielski gotyk, włoski renesans oraz niemiecki i francuski manieryzm.
W jego wnętrzach zachowały się pięknie odrestaurowane pomieszczenia, m.in. dawna Biblioteka, Sala Dworska zwana niegdyś Białą, Sala Kominkowa z wspartym na sześciu nóżkach dwukondygnacyjnym piecem i eklektyczna Sala Teatralna, której centralną ozdobę stanowi okazała polichromia z motywem myśliwskim (www.zamkipolskie.pl). Całość dopełnia zamkowy park zaplanowany w stylu angielskim, który niedawno został przy pomocy środków unijnych rewitalizowany.
Obecnie Zamek Kliczków, całkowicie odremontowany, pełni funkcję centrum hotelowo-konferencyjnego. Turyści mają tu do dyspozycji całodobową, pełną obsługę hotelową i gastronomiczną, obiekty sportowe i odnowy biologicznej. Niestety ze względu na usługową działalność hotelu zwiedzanie zamku z przewodnikiem możliwe jest  tylko w soboty i niedziele w wyznaczonych godzinach.
Na stałe w zamkowy kalendarz wpisane są imprezy związane z końmi (np. międzynarodowe zawody jeździeckie, turniej rycerski). Z końmi związana jest też inna osobliwość zespołu pałacowego, a mianowicie jedyny w Polsce cmentarz dla koni (do dziś zachowały się jedynie dwa nagrobki). Również szeroko znane zainteresowanym SA imprezy kulinarne. W długi listopadowy weekend np. odbywał się  festiwal kulinarny „Ale pasztet!” (smakowite zapachy roztaczały się po całym dziedzińcu).
Pięknie położony, znakomicie utrzymany obiekt sprawia bardzo przyjemne wrażenie, również okolica zachęca do zwiedzania. Polecam Kliczków jako cel weekendowej wycieczkiJ

niedziela, 13 listopada 2011

Brody - barokowa perełka architektury




Nasz kolejny cel wycieczki  - pałac - znajduje się w  Lubuskiem,  w Brodach. Pałac ten stanowi zasadniczy element przestrzenny miejscowości (dawniej miasta). W miejscu wcześniejszego założenia pałacowo-parkowego wzniesionego dla Promnitzów w latach 1670-1674 według projektu architekta Francka, powstała wielka rezydencja hrabiego Henryka Brühla. Zakupił on w 1740 r. majątek brodzki o powierzchni 2 000 ha od rodziny Watzdorfów za sumę 160 000 srebrnych talarów saskich. Jan Krzysztof Knoffel stworzył w latach 1741-1753 założenie rezydencjonalne zgodnie z obowiązującymi wówczas zasadami epoki baroku (francuskie normy).
    Zespół usytuowano na zamknięciu jednej z dwóch osi układu urbanistycznego, oddzielając go od miasta półkolistym ogrodzeniem z bramą flankowaną filarami, na których ustawiono rzeźby Bellony i Caritas. Dominantę stanowi pałac poprzedzony prostokątnym dziedzińcem honorowym flankowanym oficynami.  Część rezydencjonalną od gospodarczej oddziela droga prowadząca do parku formowanego w stylu angielskim i francuskim. Tak ukształtowany zespół ucierpiał w okresie wojny siedmioletniej (1756-1763), kiedy to na rozkaz króla pruskiego Fryderyka II, szczerze nienawidzącego hrabiego Brühla, spalono pałac i zdewastowano ogród. Dobra w niedługim czasie przeszły na własność Prus i dopiero w pierwszej połowie XIX w. odzyskał je wnuk ministra Fryderyk August Brühl, który odbudował zniszczony pożarem pałac.
   W roku 1790 ówczesny pan na Brodach i Forst, wieloletni starosta Warszawy, generał artylerii koronnej Alojzy Fryderyk von Brühl, odznaczony przez króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego orderem "Orła Białego”, wyreżyserował w parku w Brodach plenerową sztukę Szekspira pt. "Sen nocy letniej”. Wydarzenie odbiło się echem w Europie. Bajkowych scen dostarczył oczywiście brodzki park. Barokowy układ urbanistyczny z XVIII w. składa się z pałacu, oficyny, kościoła, Bramy Zasieckiej i kilkunastu domów i w takiej postaci zachował się do dziś. Wart uwagi jest także przypałacowy park pełen niezwykle rzadkich okazów drzew i krzewów rosnących nad jeziorem, stwarzający wrażenie naturalnego krajobrazu.    Za pałacem, wokół jeziora, rozciąga się park.  W posiadaniu rodu rezydencja pozostawała do końca II wojny światowej. Zespół wywodzący się z saskiego baroku prezentuje wysoki poziom artystyczny i należy do nielicznych zachowanych układów barokowych  województwa lubuskiego. W chwili obecnej w pałacu (w bocznych skrzydłach) znajduje się hotel i restauracja, widać, że w prawym skrzydle trwają prace restauracyjne.

Przedstawiona  okolica jest odwiedzana przez turystów szczególnie w okresie letnim, a jej głównymi atutami, wg miejscowych włodarzy, są: duża powierzchnia lasów (zwłaszcza część południowa) obfitująca w zwierzynę i leśne runo, atrakcyjne ukształtowanie terenu i mnogość zbiorników wodnych (jeziora i stawy rybne), kompleksy torfowisk, fragmenty borów bagiennych, obfitujących w rzadkie gatunki roślin i ptaków, łagodny klimat, wspaniałe widoki, miejsca do obserwacji i pomniki przyrody. Jednak oprócz piękna natury polecam również zwiedzenie tego pięknego barokowego pałacu.
(za: www.palacbrody.pl)

poniedziałek, 7 listopada 2011

Wiedeń - rozrywkowo





Oprócz ogromnej liczby zabytków Wiedeń oferuje również wiele możliwości rozrywki. Znane kluby muzyczne, dyskoteki zapraszają gości każdego dnia, miłośnicy teatru, opery czy operetki mogą przebierać w ofertach, na fanów aktywnego wypoczynku czekają duże połacie terenów zielonych… Ja chciałabym przedstawić dwie alternatywy spędzenia czasu dla tych, którzy lubią akcję, duże skupiska ludzi, muzykę  i gwar. Te miejsca to Prater i Grinzing…  
Prater to ogromny park, rozciągający się na wschód od Innere Stadt, między Dunajem a Kanałem Dunaju. Jego powierzchnia wynosi około 1700 ha. Były to dawne tereny łowieckie, teraz to po prostu miejsce spotkań i odpoczynku Wiedeńczyków, szczególnie w upalne dni. Park ten znany jest również jako Volksprater lub Wurstelprater. Uważany jest za najstarszy park rozrywki na świecie. Pierwsza gospoda powstała na tym terenie już w 1603 r. Po niej pojawiły się huśtawki, kręgielnie czy teatry marionetkowe.
Na turystów i mieszkańców miasta czeka tu wiele atrakcji, począwszy od kolejek, strzelnic, salonów gier, tunelu zakochanych, karuzel wszelkiej maści, toru gokartowego, minigolfa, do bud z jedzeniem, restauracji, kawiarni, kiosków a napojami czy kasyna itp. Nad całością góruje gigantyczny diabelski młyn (Riesenrad). Zbudowano go w 1897 r. i z miejsca stał się on, obok katedry św. Szczepana, jednym z symboli mista. Diabelskie koło zaprojektował angielski inżynier Walter Basset, twórca podobnych budowli w Chicago, Londynie, Blackpool i Paryżu. Młyn znany jest z filmu "Trzeci człowiek", w którym Holly Martins stacza scenę walki z Harrym Lime. Jego wysokość wynosi 64,75m, a waga to ponad 430 ton (www.wieden.poznaj.info.pl). Koło obraca się powoli, co pozwala delektować się widokami panoramy miasta, rozciągającej się z najwyższego punktu. Mieszkańcy miasta mawiają, że dopiero po przejażdżce młynem turysta może powiedzieć, że był w Wiedniu.
Innym miejscem – symbolem Wiednia, równie dobrze znanym jak Koło Diabelskie, zamek Schönbrunn są  prawdziwie wiedeńskie winiarnie Heurige. Poświęcono im wiele piosenek, w wielu filmach służyły jako kulisy. Przede wszystkim oferuje zarówno wiedeńczykom, jak i ich gościom zabawę w przysłowiowej przyjemnej atmosferze, dobre wino z Wiednia i pasujące do niego potrawy. Miejsce, w którym każdy dobrze się czuje i jest mile widziany. Prawdziwą wiedeńską winiarnię „Heuriger“, w której serwuje się wyłącznie wiedeńskie wino, poznajemy po wywieszonej gałązce sosnowej i tablicy z napisem „Ausg´steckt“, co jednocześnie też oznacza, że lokal jest otwarty (www.wien.info.pl).
Słowo“Heuriger“ nie określa tylko samego lokalu, lecz także młode wino z aktualnego rocznika (Trzeba bowiem wiedzieć, że Wiedeń to jedyna metropolia na świecie, gdzie w granicach miasta uprawia się winorośl na szeroką skalę. 700 hektarów wiedeńskich winnic kształtuje obraz miasta i jego kultury smaku). Zgodnie z tradycją można tak nazywać wino do 11 listopada ( św. Marcina).Oprócz wybornych win wyszynkowych, wiedeńskie Heurige oferują też wykwintne wina w butelce, które odzwierciedlają bogactwo gatunków i specjalny wiedeński klimat, a także świadczą o poziomie odpowiedniej kultury szkliwa i zastawy stołowej. Niekiedy, jeżeli się poszczęści, można usłyszeć w zacisznych ogródkach i przytulnych izdebkach nawet „muzykę na żywo“…
Najczęściej odwiedzana przez turystów dzielnicą winnic i Heurige jest  Grinzing. Warto tam się wybrać wieczorem, atmosfera jest niepowtarzalna. Będąc  ostatnio  zauważyłam, że powstała lokalna inicjatywa mieszkańców, której celem jest wciągnięcie tej dzielnicy na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Z całego serca życzę im sukcesów!  

sobota, 5 listopada 2011

Wiedeń - secesja i współczesność




Kto wybiera się na wycieczkę do Wiednia, powinien prócz ogólnie znanych i podziwianych zabytków z wcześniejszych wieków obejrzeć kilka przykładów architektury nowszej, czyli secesji i obowiązkowo nietypowe domy projektu Hundertwassera….
Sztandarowym przykładem architektury secesyjnej w Wiedniu jest tzw. Pawilon Secesji (fot.1),  niekiedy nazywany też „kapustą”, ze względu na złocony kulisty element na szczycie budynku, wykonany z ok. 3000 złotych listków. Na pierwszy rzut oka uderza w nim bogactwo elementów dekoracyjnych, złoceń. Obecnie mieści się w budynku muzeum. Pomysł na Pawilon powstał w głowach wiedeńskich artystów. W 1897 r. m.in. Gustav Klimt, Josef Hoffman, Kolo Moser i wspomniany Joseph Maria Olbrich powołali Stowarzyszenie Secesja zrywając tym samym z konserwatywnymi kolegami z Künstlerhaus (od łacińskiego secessio – odcięcie). Budynek Secesji w Wiedniu (to alternatywna nazwa, od niemieckiego Wiener Secessionsgebäude) budowano w latach 1898-1899 pod okiem Josepha Marii Olbricha. Budowla stała się jednym z symboli nowego kierunku w sztuce i architekturze – oczywiście secesji. Zachwycający fryz w podziemiach poświęcono Ludwikowi van Beethovenowi. Obecnie w budynku znajduje się muzeum i sale wystawowe.
Kto interesuje się architektura współczesną powinien koniecznie obejrzeć blok na rogu Kegelgasse i Löwengasse w Wiedniu (fot. 2,3),  zaprojektowany przez Friedensreicha Hundertwassera w latach 1983-1985. W zamyśle projektu leżało powiązanie przyrody z użytkową architekturą i wkomponowanie tego w wielkomiejski pejzaż. Udało się to chyba znakomicie – budynek od lat jest atrakcją turystyczną i ponoć najczęściej fotografowanym obiektem w Wiedniu. Balkony, tarasy, dachy budynku porastają różne gatunki drzew i krzewów. Kolorowa asymetryczna bryła budowli otulona jest ze wszystkich stron zielenią. W budynku tym jest ponad 50 mieszkań, biura, kawiarnie i kilkanaście tonących w zieleni tarasów (http://www.wien.at/). Na pierwszy rzut oka ten zaułek wygląda jak miasteczko zabaw dla dzieci. Wstęp do środka tylko dla mieszkańców budynku. To kilkupiętrowy blok mieszkalny, na którego fasadzie nie ma powtarzalnych elementów  - każde okno, każdy detal jest inny, na elewacji zastosowano cała gamę kolorów i różnych elementów wykończeniowych (ceramika, szkło, gips itd.), celowo unika się linii prostych, nawet hydranty są zakrzywione, latarnie świecą się w dzień – na każdym kroku obserwuje się zupełne odejście od przyjętych ogólnie norm. Wszystkie inne obiekty i elementy w sąsiedztwie tego bloku również utrzymane są w tej konwencji, a więc widzimy tam chodnik z wybrzuszeniami, kawiarenki o podobnym wystroju, sklep z pamiątkami. Kilkadziesiąt metrów dalej możemy podziwiać kolejny projekt tego artysty-architekta – KunstHaus (fot. 4). Hundertwasser całkowicie przebudował dawną fabrykę mebli drewnianych Thonet w swym charakterystycznym stylu. Nieregularne elementy ze szkła, metalu, cegieł, drewna i kolorowe kafle nadają nowe oblicze temu uprzednio niepozornemu budynkowi. Otwarcie nastąpiło w roku 1991. Dwa piętra KunstHaus Wien poświęcono stałej ekspozycji dzieł Hundertwassera, na dwóch pozostałych odbywają się wystawy czasowe. Na parterze znajduje się kawiarnia z restauracją i sklep (za: www.wien.info.pl).
Zwiedzenie tego zaułku gwarantuje niezapomniane przeżycia i przeniesienie się w świat fantazji, a tego nam czasami w życiu brak…